Na tej stronie korzystamy z plików cookie (ciasteczek). Niektóre z nich są niezbędne, a inne pomagają nam poprawiać jakość naszej strony, tak aby zapewnić odwiedzającym maksymalny komfort jej użytkowania. Szczegółowe informacje na temat partnerów, zastosowanych technologii i podstaw prawnych przetwarzania znajdują się w naszej deklaracji o ochronie danych. Aby wyświetlić pełną treść naszej strony internetowej, kliknij „Akceptuj”.
Mobilność w XVIII wieku
Podróżowanie na początku XVIII wieku było niezmiernie uciążliwe, czasochłonne i niebezpieczne. Niektórzy, zanim wyruszyli w drogę, spisywali nawet testament. Mimo tego, panowała - co jest może dla nas dzisiaj zaskakujące - duża mobilność. Samotnie czy w grupie, wtedy również ludzie z najróżniejszych powodów przemieszczali się na dłuższych czy krótszych dystansach.
Ruch w regionie bazował na rozbudowanym systemie ścieżek, szlaków konnych, traktów i chodników oraz dróg wiejskich i krajowych. Drogi główne przypominały wytarte pasy startowe. Były one łącznikami między dużymi miastami i przebiegały starymi traktami wojskowymi oraz szlakami handlowymi, omijając mniejsze miejscowości.
Kto mógł sobie na to pozwolić, używał jako środka przemieszczania się stosunkowo szybkich, ale drogich koni. Jako zwierzęta pociągowe służyły woły, muły i osły.
Podczas gdy na prostych odcinkach korzystano głównie z powozów, na trasach trudno dostępnych i krętych podróżni często noszeni byli w lektykach przez zwierzęta. W terenach górskich szczególnie dobrze sprawdzały się muły. Z lektyk korzystano również w miastach. Początkowo ludzie nosili je tylko na specjalne życzenie. Około roku 1700 zaczęły się jednak rozpowszechniać jako publiczny środek transportu.
Do transportu towarów wykorzystywano furmanki towarowe. Dużym ułatwieniem były również szlaki wodne. Transport ludzi i towarów rzekami i kanałami był tańszy i wygodniejszy niż drogą lądową. Decydującego znaczenia nabrały promy, które w wielu miejscach zastępowały mosty.
Podróżowanie kurierem pocztowym
Od 1650 roku posłańcy na koniach wypierani byli sukcesywnie przez pojazdy kurierskie. Dorożki pocztowe, tzw. dyliżansy były prostymi, zazwyczaj otwartymi wozami bez amortyzatorów. W ich wyglądzie aż do XIX w. prawie nic się nie zmieniło.
Dyliżansy przewoziły listy, paczki, towary oraz pasażerów. W pojeździe było miejsce dla sześciu osób. Obsługa składała się z woźnicy, tzw. pocztyliona, u którego nabyć można było również bilet, oraz pomocnika woźnicy. Ten ostatni odpowiedzialny był za stan konia oraz pojazdu. Dyliżansy pocztowe pokonywały ok. 20 do 30 km dziennie. Wzdłuż ustalonych szlaków ustawiono co 15 do 30 km stacje postojowe, gdzie można było zatrzymać się na dłużej, odpocząć lub zmienić konie.
Zamożni podróżowali we własnych, wygodnych powozach. Korzystali jednak również z koni pocztowych.
Ponieważ ani dyliżansy, ani szlaki nie były oświetlone, starano się unikać jazdy nocą.
August Mocny poza rozbudową sieci pocztowej wspierał również pomiar kraju, budowę dróg, tworzenie map i planów oraz wznoszenie słupów dystansowych. Dzięki coraz dokładniejszym informacjom dotyczącym przebiegu trasy i czasu przejazdu, w okolicach roku 1700 pojawiły się pierwsze drukowane rozkłady jazdy, tzw. kursy pocztowe oraz wykazy tras pocztowych.
Lepiej wygodnie przejść, niż niewygodnie jechać ...
Członkowie niższych stanów, takich jak chłopi czy rzemieślnicy przemieszczali się pieszo, w najlepszym wypadku konno lub pojazdem pocztowym. Na początku XVIII wieku na drodze spotkać można było głównie pieszych z małym osobistym bagażem. Czeladnicy brali na swoją wieloletnią wędrówkę mały tobołek z najważniejszymi rzeczami. Pielgrzymi i posłańcy jechali konno lub szli pieszo w zależności od swojej misji i długości trasy.
Do przenoszenia większych bagaży, takich jak skrzynie, worki czy kufry wykorzystywano zwierzęta juczne, własne powozy lub dorożki pocztowe. W ten sposób podróżowała na przykład arystokracja niższego stanu, uczeni czy wędrowni artyści.
Kupcy rzadko sami konwojowali swoje towary. Częściej zlecali to zadanie przewoźnikom. Przymuszeni sytuacją podróżowali również włóczędzy, kuglarze, żebracy oraz cyganie, których miejscowa ludność nie chciała mieć u siebie.
Dla większości ludzi długie podróże stanowiły duże ryzyko, łącznie z zagrożeniem zdrowia i życia, oraz były dużym obciążeniem finansowym. Za nocleg trzeba było zapłacić a na każdej granicy miasta czy kraju trzeba było dodatkowo uiścić opłatę.